Rok 1973, w którym zawieraliście związek małżeński, jest dla mnie rokiem szczególnym, bo właśnie wtedy przyszedłem na świat – mówił podczas oficjalnego powitania Leszek Gierczyk, wójt gminy Wierzchlas. Tymi słowami zwrócił się do jubilatów, którzy w małżeństwie przeżyli 50 lat. Dziś w sali bankietowej Pokoje King w Kraszkowicach odbyły się złote gody gminy Wierzchlas. Medale za długoletnie pożycie małżeńskie otrzymało 14 par, na uroczystość przybyło 9.
To piękny jubileusz w naszej gminie, a ta uroczystość to jest dowód uznania naszej całej społeczności jak i całego kraju dla instytucji małżeństwa i szerzej, dla rodziny – mówi wójt Wierzchlasa, Leszek Gierczyk. – Rodzina, to podstawowa komórka społeczna. To jest coś o co warto dbać. Rodziny, które przetrwały tak długo, tyle lat warto docenić i brać z nich wzór. Dzisiaj młodym ludziom coraz trudniej tak żyć, ale myślę, że warto.
W gronie odznaczonych znaleźli się Danuta i Czesław Dydyna:
Nie ma doskonałej recepty na takie życie. Nam się udało i jesteśmy szczęśliwi. Ja przyjechałem tutaj aż z poznańskiego, tutaj miałem rodzinę i spędzałem wakacje u dziadków. Potem zamieszkałem u rodziny i poszedłem do pracy. Zauważyłem wtedy piękną młodą dziewczynę i tak się zaczęło. Nadal jest dla mnie piękna – mówi pan Czesław.
Władysława i Zygmunt Drab przeżyli ze sobą praktycznie całe życie, ponieważ poznali się jako dzieci, razem chodzili do szkoły, później zakochali w sobie i pobrali:
Dzięki Bożej opatrzności przeżyliśmy te wszystkie lata. Może nie tak jak w bajce, ale zawsze razem – mówi wzruszona pani Władysława.
Henryk i Halina Ostrowscy podchodzą do życia z humorem i dystansem. Doczekali się czwórki dzieci i jedenaściorga wnucząt:
Życie jest takie krótkie, nie ma co przejmować się za bardzo. Lepiej nie być ponurym w życiu. Teraz trzeba czegoś nauczyć tych maluchów – mówi pani Halina.
Wanda i Jan Stoparkowie poznali się na zabawie tanecznej jak większość par, z którymi rozmawialiśmy:
Te 50 lat minęło jak jeden dzień, jakby drzwi otworzył i zamknął – mówi pani Wanda. – W małżeństwie nie narzekamy, zgadzamy się.
Anna i Kazimierz Jajczakowie znają się od szkolnej ławki:
Ja miałem do mojej przyszłej żony niecałe trzy kilometry. Jeździłem do niej rowerem i motorem – mówi pan Kazimierz. – Najlepszy był motor, bo była szybka jazda – śmieje się pani Anna.
50 lat wspólnego życia, to czas na pewno usłany różami, ale nie wolny od upadków. To czas podawania sobie nawzajem reki, wybaczania sobie. Osoby, które przeżyły ze sobą tak długo, to są osoby bardzo rozsądne
– podsumowuje Marek Kieler, starosta wieluński.
Jubileusz był bardzo uroczysty. Odznaczeni otrzymali od włodarzy gminy i powiatu medale, podziękowania, życzenia i kwiaty. Był również pyszny tort i szampan.
Posłuchaj relacji z uroczystości złotych godów: