Rak piersi wiedzie niechlubny prym wśród nowotworów, na które chorują kobiety. Od 36 lat październik jest nazywany „różowym miesiącem”. W przestrzeni publicznej znacznie więcej mówi się z tej okazji o profilaktyce, również dzięki Stowarzyszeniu „Po prostu żyj” z Wielunia. Ostatnio zorganizowało dla swoich podopiecznych spotkanie z zaprzyjaźnioną kosmetyczką.
To bardzo ważna data, w ogóle październik jest miesiącem walki z rakiem, szczególnie z rakiem piersi. Dla nas dzień szczególny, bo mamy spotkanie z kosmetyczką. Pani Paulina skontaktowała się z nami, ponieważ firma, z której kosmetykami na co dzień pracuje, ma linię kosmetyków przeznaczonych dla osób po nowotworach. Wysłuchamy wykładu, jak pielęgnować skórę i być może jeszcze czegoś ciekawego się dowiemy. My już miałyśmy kontakt i korzystałyśmy z usług pani Pauliny. I ręce były poddane zabiegom, i twarz. Mogę się podzielić wrażeniami z zabiegu na twarz, który był zabiegiem bardzo relaksującym. Kiedy wróciłam do domu, to myślałam, że jestem o 20 lat młodsza – mówi Grażyna Urbaniak-Kopczyńska, prezes Stowarzyszenia „Po prostu żyj”, która podkreśla, jak ważne jest regularne wykonywanie badań. – Badajmy się, mówmy koleżankom i kolegom, znajomym: idź się przebadaj, masz już swój wiek. Badajmy się, widzimy coś niepokojącego na skórze czy jakieś bóle, które wcześniej nie występowały, badajmy się. Korzystajmy z badań profilaktycznych. Jestem tego przykładem. Uratowałam się dzięki temu, że zrobiłam sobie prezent na wakacje i zrobiłam mammografię. I było zaskoczenie, niedowierzanie, wreszcie dotarło do mnie, że muszę coś z tym zrobić.
Jak zaznacza prezes Stowarzyszenia „Po prostu żyj”, pierwsza reakcja na informację o chorobie jest bardzo trudna. Cierpią całe rodziny, które muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Dlatego na spotkanie zaproszono również najbliższych członkiń stowarzyszenia, by mogli dowiedzieć się, jak mogą wspierać osoby dotknięte chorobą nowotworową.
Jest to nazwane kosmetykoterapią. Pielęgnujemy skórę, ale ja podchodzę holistycznie do podopiecznych. Staram się, żeby była odpowiednia muzyka, ciepły kocyk. Zawsze sobie porozmawiamy, jakaś ciepła herbatka. To jest taki czas typowo dla nich – mówi Radiu ZW kosmetolog Paulina Spaleniak, która współpracuje ze stowarzyszeniem od roku. W tym czasie jego członkinie mogły skorzystać z darmowych zabiegów przeznaczonych właśnie dla osób po leczeniu nowotworowym. – Szukałam na terenie miasta stowarzyszenia, które wspiera osoby w chorobie nowotworowej. Współpracuję z polską marką Arkana, która ma linię dla pacjentów onkologicznych i tam działamy w kwestiach charytatywnych. Mam swoje podopieczne, spotykamy się, w tamtym roku były to kremy, zabieg, potem zabieg na dłonie, zabieg na ciało, krem do dłoni, a dziś spotykamy się na wykładzie pielęgnacyjnym. Są wdzięczne za to i to miłe. Mówiły, że fajnie, że się znalazłam, bo do tej pory nikt z nimi nie chciał współpracować. Skóra po i w trakcie leczenia wymaga pielęgnacji. Dla nas kobiet to ważna rzecz, wizualność. Są zabiegi, z których mogą korzystać osoby chorujące i nie dyskwalifikuje ich to.
O tym, jak ważne jest dbanie o siebie w czasie oraz po chorobie wie Karolina Kik, członkini Stowarzyszenia „Po prostu żyj”:
Każda kobieta chce być piękna, a wiemy, że leczenie chemiczne, cytostatyczne odbiera jakąś część tej urody. Kiedy pani Paulina zaczęła współpracować z naszym stowarzyszeniem, zaproponowała nam pakiet zabiegów. Po tych zabiegach rzeczywiście można się odprężyć, widać efekty. Z chęcią spoglądałam w lustro i uśmiechałam się sama do siebie! Zachorowałam w liceum, wykonałam proste badanie krwi i okazało się, że to białaczka. Jestem po przeszczepieniu szpiku kostnego. Kiedy usłyszeliśmy diagnozę, to miałam uczucie, jakby ktoś strzelał do mnie z karabinu maszynowego, że jeszcze żyję, ale zaraz umieram. Dla mnie wtedy białaczka była równoznaczna z wyrokiem śmierci. Okazało się, że można z tego wyjść. Wsparcie najbliższych, osób, które walczą z takimi chorobami, jest bardzo ważne.
Zdaniem Kik bardzo ważne jest wsparcie otoczenia, a wśród członkiń stowarzyszenia czuje się jak wśród „swoich”:
Świadomość, że są kobiety, które zmagały się z tą chorobą i przeżywały, to wsparcie płynące, gdy jest gorzej, ale też możliwość dzielenia radością, gdy jest dobrze. Możemy się podzielić informacją z osobami, które rozumieją, co my czujemy w takich momentach. Trudno jest przekazać osobie zdrowej to, co czuje osoba chora, która walczy z chorobą nowotworową. Wśród swoich można poczuć, że są osoby, które rozumieją to, co czuję.
Aktualnie stowarzyszenie skupia 23 osoby, zarówno dotknięte chorobą, jak i te, które zwyczajnie chcą wspierać jego działalność. Wśród planów na ten rok są m.in. dwa wyjazdy: do Warszawy oraz do Gdańska na Jarmark Bożonarodzeniowy. W tym roku dzieje się znacznie więcej niż na początku pandemii.
Spotykałyśmy się, te bardziej odważne koleżanki, w bardzo małych grupkach w prywatnych domach albo na spacerach, w parku. Ciężko było. Do dziś ludzie, szczególnie chorzy, mają dystans. Przykładem jest wyjazd do Ustronia Morskiego. Wiele osób chciało jechać, ale bało się, że to jeszcze nie ta pora, nie ten czas. Robiłyśmy to, co się dało. Było wyjście do kina w bardzo małej grupce, był wyjazd na pielgrzymkę do Częstochowy – wspomina Urbaniak-Kopczyńska, z kolei Karolina Kik dodaje, że był to bardzo trudny czas:
Było to podszyte lękiem o siebie, o najbliższych. Początki pandemii to był czas spędzany w domu i takie dbanie o siebie, o to, by nie prowokować niepotrzebnych kontaktów. Trudny czas psychicznie.
Stowarzyszenie jest otwarte na nowe osoby, które chciałyby zasilić jego szeregi. Spotkania odbywają się w poniedziałki.