Emocjonujący mecz w Wieluniu w I lidze piłkarzy ręcznych. MKS minimalnie przegrał z liderem grupy C, KPR-em Legionowo. Wielunianie prawie odrobili siedem bramek straty. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 29:30.
Początek pojedynku dla gospodarzy, którzy w 9. minucie prowadzili 6:3. Niestety dla miejscowych, rywale nie tylko odrobili stratę, ale wyszli na prowadzenie. Po 20 minutach było 11:7 dla KPR-u. W końcówce pierwszej połowy MKS zaczął gonić rywala, a rytm złapał Arkadiusz Galewski, który rzucił trzy ostatnie bramki dla wieluńskiego zespołu w tej odsłonie. Na początku drugiej połowy ten zawodnik musiał jednak opuścić boisko z powodu kontuzji. Jeszcze przed przerwą zszedł także Artur Bożek, co oznaczało, że trener MKS-u, Grzegorz Garbacz do boju przeciwko liderowi musiał posłać młodzież. Mniej doświadczeni gracze udźwignęli jednak ciężar, choć na początku drugiej części meczu drużyna z Legionowa uciekła najpierw na sześć, a za chwilę na siedem trafień. Sygnał do odrabiania strat dał jednak Krzysztof Węcek, którzy rzucił trzy bramki z rzędu, oraz bramkarz Patryk Jędrzejewski, popisujący się znakomitymi interwencjami. Krok po kroku gospodarze odrabiali stratę, a w końcówce trafiała m.in. wspomniana już młodzież: Bartosz Bednarek, Miłosz Hanas, Krystian Kowalik i Błażej Golański. Na doprowadzenie do remisu zabrakło jednak czasu i MKS minimalnie przegrał.
Najlepszym zawodnikiem wieluńskiej ekipy wybrano Krzysztofa Węcka.
Grzegorz Garbacz (trener MKS-u):
Jeżeli byśmy grali jeszcze 5 minut, to może byśmy wygrali. Trudno, przegraliśmy. Kilka błędów, mieliśmy prawie dziesięciominutowy przestój i KPR to wykorzystał. Bardziej doświadczony zespół, zasłużenie wygrał. Ja zwłaszcza z tych ostatnich minut jestem bardzo zadowolony, bo na boisko weszło dużo osób, które wcześniej mniej grały i pokazali, że w każdej chwili mogą zastąpić te osoby, które są albo kontuzjowane, albo niedysponowane w meczu.
Krzysztof Węcek (rozgrywający MKS-u):
Na pewno trochę szkoda tego meczu. Niestety, ostatnio kontuzje krzyżują nam plany. Cieszy to, że powalczyliśmy, ale serce boli, że nie udało się zdobyć jakichś punktów. Myślę, że zdecydowały dwa, trzy przestoje w meczu, gdzie w pierwszej połowie najpierw pozwoliliśmy się dogonić, później trochę odjechać przeciwnikowi. Niestety nie potrafiliśmy dogonić, żeby zdobyć punkty.
Mimo porażki MKS pozostał na 2. miejscu w tabeli. W sobotę zagra na wyjeździe z ostatnim w stawce SMS-em ZPRP Płock.