Po dwóch jakże odmiennych połowach piłkarze ręczni MKS-u zanotowali kolejne zwycięstwo w Lidze Centralnej. W 17. kolejce wielunianie u siebie pokonali 30:26 Nielbę Wągrowiec.
Wieluński klub pamiętał o poświęcających życie dla ratowania ojczyzny Ukraińcach. W hali zawisła przywieziona z Donbasu flaga Ukrainy, a przed pierwszym gwizdkiem zgromadzeni w hali WOSiR-u chwilą ciszy uczcili ofiary trwającej wojny. Co więcej, pierwszy rzut spotkania wykonali chłopcy, którzy kilka dni wcześniej przyjechali do Wielunia właśnie z kraju naszych wschodnich sąsiadów.
Pojedynek rozpoczął się od dwubramkowego prowadzenia gości i – choć miejscowi doprowadzali do remisu – to Nielba dominowała przed przerwą. Goście nie mieli problemów ze sforsowaniem wieluńskiej defensywy i zdołali wypracować cztery trafienia przewagi. Ostatecznie w połowie meczu emkaesiacy byli na trzybramkowym debecie (12:15).
Obraz gry zdecydowanie zmienił się po zmianie stron. Sygnał do ataku dał Arkadiusz Galewski, który trafił trzy razy z rzędu i był remis. Ten sam zawodnik po chwili wymusił stratę rywala, a w pierwszych dziesięciu minutach po przerwie zanotował jeszcze przechwyt i blok. Między innymi dzięki temu miejscowi wyszli na prowadzenie. MKS zdecydowanie poprawił grę w obronie, piłki znakomicie odbijał między słupkami Patryk Kolanek, a kontrataki skutecznie kończył Szymon Famulski. Wprawdzie zespół z Wągrowca na początku drugiej odsłony zdołał doprowadzić do wyrównania, a potem łapał kontakt, ale na prowadzenie już nie wrócił.
Wielunianie zwyciężyli 30:26, a najlepszym graczem MKS-u wybrano wspomnianego Famulskiego.
Arkadiusz Galewski (rozgrywający MKS-u):
Pierwsza połowa – przede wszystkim słaba obrona. Zawodnicy z Wągrowca rzucali praktycznie bez kontaktu. Wszystko, co leciało w światło bramki, wpadało. My nie pomogliśmy bramce, bramka nie pomogła nam. Atak był bez nabiegu, na stojąco. W szatni powiedzieliśmy sobie, że przede wszystkim musimy zacząć grać mocno w obronie, bo mecze wygrywa się obroną. Jak było widać, poskutkowało. Odbiliśmy kilka piłek, Patryk Kolanek świetnie wszedł w drugą połowę, obronił naprawę stuprocentowe sytuacje. My dorzuciliśmy swoje. Myślę, że zaważył początek tej części. Rzuciliśmy cztery bramki z rzędu, wyszliśmy na prowadzenie. Widać było, że rywale, coraz bardziej podenerwowani, popełniali coraz więcej błędów. My graliśmy swoje i wygraliśmy.
Grzegorz Garbacz (trener MKS-u):
O naszej grze w pierwszej połowie trzeba jak najszybciej zapomnieć, bo byliśmy ospali, nie wychodziliśmy do rzucających z drugiej linii. Po prostu słabo zagraliśmy w tej połowie. W drugiej to już zmiana o 180 stopni. Mecz wyglądał całkiem inaczej. Najważniejsze, że zdobyliśmy punkty.
MKS awansował na 10. miejsce w tabeli. W następnej serii wielunianie zmierzą się z liderem – Ostrovią Ostrów Wielkopolski.
MKS: Jędrzejewski, Kolanek, Chuć, Kowalik, Węcek, Golański (1 bramka), Krzaczyński (1), Famulski (12), Cepielik (4), Hanas (1), Staniek, Bernaś, Bednarek (1), Bożek (2), Królikowski (3), Galewski (5).