Pierwsza wygrana piłkarzy WKS-u 1957 na swoim stadionie w tym sezonie IV ligi. W 16. kolejce wielunianie pokonali 3:2 Skalnika Sulejów.
Po 17 minutach niewiele wskazywało na to, że wukaesiacy się przełamią. Grali nerwowo i przegrywali 0:2. Na szczęście jeszcze przed przerwą trafił Kamil Mituła, a goście schodzili do szatni w dziesięciu po czerwonej kartce dla jednego z nich. Tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie Mituła dał wyrównanie. Wielunianie zaczęli grać lepiej i kwadrans przed końcem dopięli swego. Rzut karny na gola zamienił Robert Matusiak i było 3:2. Na dodatek Skalnik musiał już sobie radzić w dziewiątkę po kolejnej czerwonej kartce. WKS 1957 nie wypuścił szansy z rąk i zainkasował pierwsze domowe trzy punkty w sezonie.
Przegrywaliśmy, i to 0:2. Wiadomo, że inaczej podnosi się po jednym, ale dosyć szybko druga bramka stracona. Dlatego ta radość jest jeszcze większa. Z trudnej sytuacji zespół potrafił się podnieść. Jest ulga z takim pozytywem. Zawodnikom należało się to. W wielu meczach dostawali srogie lekcje. Na pewno ich mental był poddany dużym próbom, bo było wiele meczów, w których byliśmy blisko zdobycia punktów. Wiele razy nam to uciekało w takich prozaicznych okolicznościach. Natomiast teraz zawodnicy z bardzo trudnej sytuacji potrafili się podnieść. Myślę, że jest to dla nich nagroda za męczarnię, którą przechodziliśmy, bo to w trudach się rodziło. Myślę, że dostaliśmy nagrodę za tę pracę – komentował trener wukaesiaków Romuald Solarek.
Trener Solarek nie miał w ostatnim meczu do dyspozycji pełnej kadry. Brakowało Mikołaja Cyrusa, Dawida Tomali czy Michała Wójcickiego.
Wielunianie pozostali na ostatnim miejscu w tabeli, ale mają tyle samo punktów co Zryw Wygoda. W następnej kolejce na wyjeździe zmierzą się z Omegą Kleszczów.