Dwa mecze koszykarskiej ligi NBA zobaczył w Chicago wielunianin Marcin Kornacki. Miał okazję kibicować na żywo popularnym Bykom, ale nie tylko. W trakcie kilkudniowego wyjazdu nie zabrakło też innych atrakcji.
To bardziej spełnienie marzenia sportowego niż podróżniczego. Do Stanów zawsze można się wybrać i w dowolny region polecieć, a nie zawsze można mieć okazję, żeby pojechać na mecz ulubionej drużyny, szczególnie do Chicago. Spotkać byłych zawodników, którzy grali z Michaelem Jordanem w jednej drużynie, porozmawiać z nimi. Przy okazji zwiedzić halę United Center, spotkać ludzi, którzy tam pracują, porozmawiać z nimi, zobaczyć, jak to wygląda od zaplecza. Bardzo duże przeżycie, spełnienie marzeń – mówił Kornacki, który chicagowskej drużynie kibicuje od ponad 30 lat.
Ja jestem kibicem Chicago Bulls gdzieś od 1993 roku, od finałów z Phoenix Suns i później z kolejnymi ekipami. Większość chłopaków, którzy byli na tym wyjeździe, też kibicuje Bulls. Bardzo duże przeżycie, bo oprócz tego, że zwiedziliśmy całą United Center, mieliśmy możliwość pogrania na parkiecie, na którym grają Byki. Mieliśmy 15 minut dla siebie. Była okazja porzucać, pograć jeden na jednego, porobić fotki. Bardzo miłe doświadczenie.
W trakcie wyprawy do Wietrznego Miasta Marcin Kornacki i koledzy obejrzeli mecze Bulls przeciwko Houston Rockets oraz Golden State Warriors. W trakcie tego drugiego meczu odbyła się ceremonia Ring of Honor, czyli uhonorowanie osób zasłużonych dla klubu z Chicago.
Polacy spotkali się i porozmawiali z mistrzami NBA i kolegami Michaela Jordana z drużyny, czyli Willem Perdue oraz Jasonem Caffeyem. Pojawili się w hali United Center na meczu hokejowej ligi NHL między Chicago Blackhawks i Dallas Stars. Mimo dużego mrozu zwiedzili też miasto położone nad jeziorem Michigan.
Posłuchaj rozmowy z Marcinem Kornackim:
Fot. archiwum prywatne M. Kornackiego
