W Wieluniu odbyły się wczoraj obchody 80. rocznicy zbrodni wołyńskiej (relacja na żywo na naszym Facebooku do obejrzenia tutaj). U ojców franciszkanów odbyła się msza święta, a po niej pod pomnikiem Sybiraków złożono kwiaty.
(…)W każdym kraju europejskim są grupy nacjonalistów. Gdy my jako społeczeństwo pozwalamy, że oni stają się ważniejsi, mocniejsi, to może dojść do takiej tragedii jak ta na Wołyniu. Jest przesłanie, że nie o zemstę tu chodzi, a o pamięć o poległych. Ciesze się, że pan burmistrz zorganizował takie święto po raz pierwszy. Gratuluję! W przyszłym roku może wspólnie zorganizujemy takie święto, będzie bardzo uroczyste. Ci, co polegli zasłużyli na pamięć i szacunek, tym bardziej że nie wiemy, gdzie są pochowani. – mówił Marek Kieler, starosta wieluński.
W przyszłym roku również postaramy się, aby została ufundowana specjalna tablica — mówił burmistrz Paweł Okrasa — Te obchody pojawiły się spontanicznie. Pan starosta złożył deklarację, że za rok chcielibyśmy zrobić wspólnie obchody ze sztandarami. Zasadne jest, aby w Wieluniu znalazła się tablica upamiętniająca ofiary z Wołynia. Mamy tyle miejsca w parku, na plantach, że na pewno taki kamień, obelisk z tablicą się znajdzie jako nasz hołd dla tych, którzy zostali zamordowani wtedy. To pierwsza uroczystość i to taki nasz wyrzut, że ci, którzy zostali zapomniani przez II RP, zostali zapomniani przez PRL, przez III RP, do tej pory te rodziny nie mogą się doprosić ekshumacji, odpowiednich grobów, aby uczcić pamięć tych ofiar. My w Wieluniu też o tym zapomnieliśmy, to dla mnie duży wyrzut. Chciałbym, abyśmy to naprawiły i żeby 11 lipca był obchodzony na cześć polskich ofiar, które poniosły śmierć w Wołyniu.
11 lipca 1943 roku Ukraińska Powstańcza Armia napadła na blisko 100 polskich wsi i osad na Wołyniu. Zginęło 8 tysięcy Polaków, przeważnie kobiet, dzieci i osób starszych. Dzień ten nazywany jest „krwawą niedzielą” i jest uznawany za apogeum mordów na obywatelach polskich prowadzonych od lutego 1943 roku do wiosny 1945 roku przez oddziały UPA. Na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej oddziały UPA zabiły co najmniej 100 tysięcy naszych rodaków, a wielu musiało uciekać i szukać ratunku.