O kapelanie niezłomnym, więźniu Rawicza i Wronek, proboszczu parafii Chotów, księdzu Stefanie Farysiu mówiono w ubiegłym tygodniu w wieluńskim muzeum. Podczas spotkania obecna była jego siostra, Florentyna Drzazga. Stefana Farysia wspominali także proboszcz parafii Chotów, ks. Paweł Marczewski, proboszcz parafii Kurów, ks. Witold Bil, wywodzący się z parafii Chotów ks. Kazimierz Mielczarek, a także prof. Tadeusz Olejnik i dyrektor Muzeum Ziemi Wieluńskiej, Jan Książek.
Po pierwsze, pokazał nam książki, o których tylko słyszałem, że gdzieś są. Były to książki historyczne, białe kruki, widziałem je u niego. Od księdza Farysia dostałem do poczytania „Ferdydurke” Gombrowicza, pierwszy raz to czytałem. To też książka, która nie była w normalnym obiegu. To, co z niego emanowało, to patriotyzm i duże poczucie miłości do ojczyzny. Miał w sobie tę odwagę, że potrafił przekazać rzeczy, o których w żadnych środkach masowego przekazu czy w innych miejscach nie można było usłyszeć. Uczył nas o Katyniu, o czym w żadnej szkole nie było mowy. Nie mówił o sobie, mówił o tym, że to był dla Polski bardzo trudny czas.
– wspominał Paweł Okrasa, burmistrz Wielunia.
W lutym ksiądz Stefan Faryś został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Komentarze