Po spadku zawsze trudno się pozbierać – podkreśla trener piłkarzy WKS-u 1957, którzy właśnie zapewnili sobie awans do IV ligi. Wielunianie wracają na ten szczebel po roku. Mimo że do końca sezonu w Klasie Okręgowej pozostały jeszcze trzy kolejki, żadna drużyna nie dogoni wukaesiaków.
Zawsze drużyna, która spada z wyższej klasy rozgrywkowej, ma dość ciężko, żeby się pozbierać. Nam udało się to jakoś scementować i osiągnąć cel. Nawet porażki nas budowały. Próbowaliśmy przede wszystkim odbudować w zespole mental i z tego jesteśmy bardzo dumni. Komunikacja na linii trener – zawodnik myślę, że układała się bardzo dobrze i to w dwóch kierunkach. Jeśli zawodnicy mieli problemy, zawsze mogli się z nami komunikować, rozmawiać. To była taka otwarta rozmowa, gdzie analizowaliśmy swoje działania, ale również bardzo mocno słuchaliśmy zawodników. Dążyliśmy do tego, żeby wygrywać z każdym, natomiast piłka nożna rządzi się swoimi prawami i nie raz to pokazała, czyli np. porażki na naszym terenie z Ekologiem Wojsławice czy Pogonią Zduńska Wola. Ja już wcześniej mówiłem, że nasze boisko na pewno do końca nam nie służy, natomiast na trybunach duża liczba kibiców nas wspierała. Dziękujemy im za to, że tak licznie się stawiali na meczach. Również niewielka grupa kibiców podążała za nami na mecze wyjazdowe. Krótko mówiąc, na dzisiaj w tej Klasie Okręgowej jesteśmy chyba zespołem stworzonym do wyjazdów – komentował trener Szymon Lach.
W tym sezonie zespół WKS-u 1957 zmierzy się jeszcze ze Złoczewią Złoczew, Czarnymi Rząśnia i Pogonią Zduńska Wola.