W weekend ostatnia kolejka sezonu w piłkarskiej łódzkiej IV lidze. WKS 1957 nie gra, ponieważ rywal – LKS Kwiatkowice – wycofał się w połowie rozgrywek. Wielunianie i tak stracili już szansę na utrzymanie. Zmagania zakończą na przedostatnim miejscu.
Czego nam zabrakło? Na pewno jednym z kluczowych momentów jest kontuzja Kuby Kozicy. W decydujących momentach, kiedy nieźle wyglądaliśmy, zbieraliśmy punkty, i punktowo, i pod względem gry wyglądało to nieźle, jego brak rozpoczął serię meczów, w których w decydujących momentach traciliśmy bramki. Gdy on był na boisku, tych bramek traciliśmy mniej. On potrafił te trudne momenty czy pojedyncze braki koncentracji zawodników zaasekurować. Na pewno w naszej kadrze był wiodącą postacią i jego brak odbił się takim, a nie innych echem. Później jest moment w rundzie, kiedy nawet przy jego braku drużyna gra nieźle, walczy, ale jest coraz więcej pojedynczych błędów i one kosztują nas kolejne porażki. Były też mecze, w których potrafiliśmy grać nieźle, jednak nie umieliśmy tego zamienić na bramki.
– w ten sposób przyczynę spadku diagnozował Romuald Solarek, który w kończącym się sezonie prowadził wukaesiaków. Trudno nie zauważyć też, że o braku utrzymania w dużej mierze zdecydowała fatalna postawa wieluńskiego zespołu na swoim boisku. W rundzie wiosennej wielunianie zdobyli u siebie tylko jeden punkt – w pierwszym meczu na stadionie WOSiR-u. Potem wyłącznie przegrywali.