Jeszcze niedawno rozgrywający, a teraz trener siatkarzy WKS-u Wieluń. Bartłomiej Matejczyk zastąpił Marcina Krysia w roli szkoleniowca drugoligowej drużyny. Nowy opiekun zespołu przyznaje, że do nowego sezonu miał się przygotowywać jako zawodnik. Propozycja z czeskiej ekstraklasy dla Krysia zmieniła te plany.
Nie wyobrażałem sobie już wcześniej, żeby kiedykolwiek łączyć granie z trenowaniem. Specyfika rozgrywającego jest troszeczkę inna. Po pierwsze, mniej bym widział niż Marcin jako libero, ponieważ on stoi z tyłu boiska i ma chwilę do oceny. Z drugiej strony, sama ocena rozgrywającego byłaby dla mnie utrudniona jako grającego. Ściąganie zawodnika i wpuszczanie siebie lub odwrotnie byłoby niekorzystne dla zespołu. Obawy też były, w dwóch punktach mogę je wymienić. Po pierwsze, zespół był budowany przez trenerów Krysia i Pałygę. Ale z perspektywy dwóch sezonów mogę powiedzieć, że zespoły były budowane dobrze, więc podjąłem się tego wyzwania. Po drugie, jeżeli miałem jakiekolwiek obawy, to chodziło o łączenie pozycji trenera z moją pracą zawodową, sprawy rodzinne musiałem sobie przeorganizować. Myślę, że mi się to udało. Jeżeli chodzi o samą propozycję bycia trenerem, nie było się nad czym zastanawiać. Wiadomo, że grałbym jeszcze jeden sezon, może dwa, a kiedyś chciałem wskoczyć w buty trenera. Mogłem bardzo dużo podejrzeć u Marcina. Ja nie miałem takiego wielkiego doświadczenia w pracy z innymi trenerami, jak miał Marcin. On dużo więcej grał na wysokim poziomie – plusligowym czy ekstraklasowym w innych krajach – więc czerpał warsztat od innych i chciał go przekazać tutaj. Ja, pracując z nim, też spotkałem się z innym warsztatem niż ten, który miałem możliwość poznania u nas w lidze. Na pewno jest to inne podejście niż trenerów, którzy tutaj pracują z zespołami na poziomie drugoligowym.
– komentował Matejczyk. Jego zespół w sierpniu rozpocznie przygotowania do nowego sezonu w II lidze.