Rozpoczęła się wycinka drzew z terenu parku przy dawnej cukrowni w rejonie ulicy Długosza w Wieluniu. To pokłosie wcześniejszych zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Zgoda wydana przez burmistrza zezwala inwestorowi na usunięcie aż 70 drzew.
Warto przypomnieć, że Rada Miejska w Wieluniu wprowadziła w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego dla części dawnego parku przy cukrowni funkcję produkcyjno-usługową prawie 5 lat temu. Wtedy jeszcze właścicielem tych terenów była gmina. Później grunt podzielono na mniejsze działki i wystawiono na sprzedaż. I tak jedna z działek, na której teraz trwa wycinka, trafiła w ręce prywatnego inwestora. Wycina drzewa, bo przeszkadzają mu one w zagospodarowaniu terenu. Mają tam powstać m.in. biurowiec i hala produkcyjna. Aktywiści, którzy nie ukrywają niezadowolenia, wytykają, że plan miejscowy dla byłej cukrowni mógł zostać podjęty z naruszeniem prawa. Ich zdaniem studium przestrzenne Wielunia zakłada w tym rejonie tereny zielone, zaś wprowadzone zmiany w miejscowym planie przestrzennym kolidują z zapisami w studium i umożliwiły samą wycinkę.
Plan miejscowy jest uchwalony, nadzór wojewody łódzkiego go nie uchylił – komentuje Radosław Urbaniak z wieluńskiego ratusza.
Teren po dawnej cukrowni jest wpisany nie tylko do gminnej, ale i wojewódzkiej ewidencji zabytków. Konserwator pozytywnie zaopiniował pomysł usunięcia jedynie 10 drzew, które były w najgorszym stanie. Był przeciwny by usuwać pozostałe 60.
Na podstawie oględzin wykonanych w lipcu 2021 r., ŁWKZ pozytywnie zaopiniował wycinkę tylko 10 drzew, powołując się na ich zły stan zdrowotny. W zamian za usunięcie powyższych drzew zalecono dokonanie nasadzeń wiązów pospolitych i klonów zwyczajnych. Jednocześnie negatywnie zaopiniowano planowane usunięcie pozostałych 61 drzew. W tym miejscu zaznaczyć należy, że ŁWKZ pozwolenia na wycinkę drzew wydaje jedynie w przypadku drzew znajdujących się na terenie wpisanym do rejestru zabytków. W sytuacjach takich, jak ta w Wieluniu, na wniosek Gminy organ konserwatorski może wydać opinię, która nie jest jednak wiążąca dla inwestora, choć wskazuje kierunek działania zgodny z dyrektywami ochrony zabytków. Pragniemy również zasygnalizować, że dla ŁWKZ bardzo istotne jest zachowanie (o ile pozwala na to stan zdrowotny drzew) zabytkowej zieleni naszego województwa bez względu na to, czy podlega ona ustawowym formom ochrony, czy jedynie wpisana jest do gminnej lub wojewódzkiej ewidencji zabytków. Tym samym ŁWKZ nie popiera działań podjętych na terenie cukrowni w Wieluniu – informuje nas Daria Błaszczyńska z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi.
Jak się okazuje do WUOZ w Łodzi dociera wiele sygnałów dotyczących tego ,co teraz dzieje się na ternie dawnej cukrowni w Wieluniu. Dlatego niewykluczone są kolejne działania konserwatorów zabytków:
W związku z szeregiem sygnałów, które wpływają do WUOZ w Łodzi w tej sprawie, w chwili obecnej ŁWKZ analizuje stan faktyczny i prawny pod kątem możliwości skorzystania z przysługujących mu instrumentów prawnych, o których mowa w ustawie o ochronie zabytków – dodaje Błaszczyńska.
Lidia Ostrowska, która mieszka na terenie parku po cukrowni od 50 lat, nie ukrywa rozgoryczenia:
Jak ktoś ma papier urzędowy na 70 drzew, to z tego korzysta. Ktoś, kto wydał taką decyzję, powinien być tego świadomy. Najbardziej bolało to, że kiedy poszłam do właściciela działki, to kiedy on ze mną rozmawiał, jego pracownik wycinał drzewa, które ja kiedyś sadziłam z mężem. Patrzyłam jak się przewracają drzewa, które kiedyś sadziliśmy. Uzasadniałam to, że to jest na krawędzi działki. Jeżeli chce budować parking, to nie będzie przeszkadzało. Przyjemniej będzie gdzie usiąść w cieniu drzew. Niestety – nie. W sobotę był spokój. Dziś od samego rana padły ogromne topole. Jedna miała 3,80 m w obwodzie.
Park przy dawnej cukrowni od lat znajdował się w opłakanym stanie. Znajduje się tam również wiele drzew, które są pomnikami przyrody. Te na szczęście są chronione z mocy prawa. Aktywiści i mieszkańcy sąsiedztwa zainteresowani tematem mówią też, że działki po cukrowni były podzielone „zza biurka”. Ich zdaniem lepiej byłoby podzielić je zgodnie z poszanowaniem rosnącego tam drzewostanu. Być może wtedy udałoby się uniknąć wycinki na tak dużą skalę.
Wiemy też, że sprawa trafiła do wieluńskiej prokuratury. Stosowny wniosek – jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie – złożył Mateusz Oracz, udzielający się w łódzkiej grupie Społeczni Opiekunowie Drzew. Czekamy na jego komentarz w tej sprawie.
Fot. Piotr Walaszczyk