Po przerwie związanej z epidemią młodzi piłkarze intensywnie trenują. Szkoleniowcy chcą nadrobić czas stracony z powodu koronawirusa.
Kilka tygodni bez zespołowych zajęć mogło wpłynąć na formę młodych piłkarzy. Potwierdza trener młodzików WKS-u 1957 Wieluń, Marek Nowak:
Ci, co pracowali samodzielnie, to od razu było widać. Zaczęliśmy od sześcioosobowych grup, potem przeszliśmy do dwudziestoosobowych. To też widać dzisiaj. Chłopcy, którzy bardziej lekceważąco podeszli do sprawy, myśleli, że wrócą po kilku tygodniach i wszystko będzie okej, są nie do poznania.
Po przerwie związanej z rządowymi obostrzeniami wielu trenerów zdecydowało się na zwiększenie częstotliwości zajęć, by zawodnicy mogli szybciej wrócić do dyspozycji. W związku z tym wprowadzane są dodatkowe elementy, by urozmaicić treningi.
Większość klubów się z tym boryka, bo nie było możliwości trenowania. My już wróciliśmy do treningów w połowie maja, nie robimy żadnych przerw, żeby nadrobić stracony czas. Z drugiej strony staramy się urozmaicić zajęcia, żeby chłopcy nie byli znużeni, że cały czas trening, trening, trening, do tego jakiś sparing. Tak że staramy się to jakoś łączyć, aby chłopcy na każde zajęcia przychodzili z pełnym zaangażowaniem i żeby rozwijali się indywidualnie.
– wyjaśnia szkoleniowiec starszej grupy młodzików WKS-u 1957, Kamil Wira. Wieluński klub w sierpniu planuje obóz stacjonarny dla swoich zawodników. Otwarty obóz dochodzeniowy przygotował również WKS Wieluń. Trwa pierwszy turnus, a zajęcia odbywają się na „orliku”.