Trzecie zwycięstwo z rzędu w Lidze Centralnej na koncie piłkarzy ręcznych MKS-u. W 6. kolejce wielunianie we Wrocławiu wygrali 32:30 ze Śląskiem.
Gracze z Wielunia raczej nie byli faworytami spotkania, ale w pierwszym kwadransie kibice oglądali wyrównany mecz. Po 15 minutach miejscowi prowadzili 9:7, a niemal połowę bramek dla Śląska w tym okresie zdobył niedawny emkaesiak Jarosław Cepielik, który trafił cztery razy. Po chwili przewaga wrocławian urosła do 4 bramek, jednak wielunianie zmniejszyli straty o połowę i po 30 minutach było 16:14 dla gospodarzy.
Początek drugiej odsłony wyrównany, aż do momentu, w którym MKS zanotował cztery trafienia z rzędu i po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie (21:20). Szybko je stracił, ale po czterech kolejnych bramkach ponownie był w lepszej sytuacji od rywala (24:22 dla wielunian). Śląsk po raz kolejny doprowadził do wyrównania, a niecałe 10 minut przed końcem emkaesiacy byli na debecie (27:26 dla rywala). W ostatnich sześciu minutach goście trafili jednak pięć razy (w tym trzykrotnie Kamil Rogaczewski), pozwalając gospodarzom zdobyć tylko dwie bramki, i zwyciężyli różnicą dwóch trafień.
Najwięcej bramek dla MKS-u zdobył wspomniany Rogaczewski – 8. Wieluńskiej defensywie najbardziej dał się we znaki Jarosław Cepielik, który aż 12 razy pokonał bramkarza gości.
To był trudny mecz, bo Śląsk Wrocław aspiruje do walki o awans do Superligi. W naszym wykonaniu to była taka troszeczkę sinusoida, trochę lepiej, trochę gorzej. Mieliśmy przestój w pierwszej połowie, gdzie Śląsk odskoczył nam na cztery bramki. Powoli zaczęliśmy to odrabiać. Nawet do przerwy mogliśmy dojść na remis. Nie udało się. W drugiej części meczu zagraliśmy bardziej skutecznie w ataku. Więcej piłek obronił też bramkarz.
– komentował szkoleniowiec MKS-u, Grzegorz Garbacz. Jego zespół zajmuje 5. miejsce w tabeli. W następnej kolejce podejmie w Wieluniu Nielbę Wągrowiec.