Bez zdobyczy wrócili z Wągrowca piłkarze ręczni MKS-u Wieluń. W 20. kolejce Ligi Centralnej ulegli Nielbie 25:33.
Było to starcie sąsiadów z tabeli. Zdecydowanie lepiej rozpoczęli je gospodarze, którzy po kilku minutach prowadzili 7:2. W 17. minucie przewaga wynosiła już 6 trafień (13:7), ale końcówka pierwszej części należała do emkaesiaków, którzy odrobili prawie całą stratę. W połowie meczu było tylko 17:16 dla Nielby.
Druga odsłona zaczęła się podobnie do pierwszej. Ekipa z Wągrowca odskoczyła na 5 trafień. Potem powiększyła przewagę do sześciu, siedmiu, ośmiu, a w samej końcówce nawet do dziewięciu bramek. Ostatecznie miejscowi zwyciężyli 33:25. Warto podkreślić, że MKS zagrał bez swojego najlepszego strzelca Artura Bożka, którego z występu wyeliminowała choroba.
Źle weszliśmy w mecz, ale zaczęliśmy spokojnie odrabiać straty. W połowie wynik był optymistyczny. Przegrywaliśmy tylko jedną bramką. To, co na początku meczu, powtórzyło się w drugiej połowie. Przegraliśmy pierwsze minuty i już do końca nam nie szło. Nie możemy robić tak prostych błędów. Największym problemem u nas jest stabilizacja. Na początku sezonu graliśmy dość równo, a teraz falujemy. To jest nasz największy mankament – komentował Grzegorz Garbacz, szkoleniowiec MKS-u.
MKS Wieluń spadł na 9. lokatę w tabeli. W następnej serii podejmie u siebie lidera, czyli KPR Legionowo.