Czasem wystarczy niewielki błąd i zamiast dotrzeć do celu, skończyć można w polu. Przekonał się o tym Wiktor Łaciński z Aeroklubu Ostrowskiego. 21-letni pilot szybowcowy z pięcioletnim doświadczeniem dzisiejsze loty zakończył na polu pod Kurowem. Wraz z kolegami miał dziś pokonać dystans ponad 700 kilometrów. Lot z Michałowa pod Ostrowem Wielkopolskim zakończyć miał się pod Kielcami. Niestety trwał o wiele krócej.
To niecodzienna dla mieszkańców wsi sytuacja. Ale dla pilota to „chleb powszedni”. Jak się okazuje podobne wydarzenia mają miejsce wcale nie tak rzadko. Czasami winą jest pogoda, czasami błędy w pilotażu.
To nie było awaryjne lądowanie, bo nic się nie zepsuło – mówi pilot szybowca. – To bardziej lądowanie w „terenie przygodnym”. Dochodzi do tego gdy pilot nie może znaleźć wystarczająco dużo wznoszeń. Jego wysokość spada i musi bezpiecznie wylądować. To jest spowodowane tym, że albo się pogoda zepsuje albo błędem pilota. Może połączyć się jedno z drugim. Dziś to błąd pilota – uśmiecha się Wiktor Łaciński.
Teraz musi poczekać na kolegów, którzy najpierw wrócą na miejsce startu, a następnie przesiądą się do samochodu, by ze specjalną przyczepką pojawić się w miejscu lądowania. Czasami takie oczekiwanie może trwać do kilku godzin. Jak udało się nam już ustalić dziś pan Wiktor rozpocznie demontaż szybowca i powrót na kołach do domu około 18:00.
Posłuchaj rozmowy Pawła Wlazłego: