Ten rajd to już tradycja. Od wielu lat Rudniki wraz z Radłowem organizują go na trasie łączącej obie gminy. Trasa biegnie przez pola, lasy oraz miejscowości. W rajdzie uczestniczyło ponad 100 osób w różnym wieku. W tym roku jako pierwszy na metę dojechał Adrian Mikos ze swoim 7-letnim siostrzeńcem na bagażniku. Zarówno on, jak i jego rodzina pojechali dla Ani Kanickiej, chorej na raka absolwentki ASP w Łodzi.
Kilku przyjaciół i moi rodzice braliśmy udział w tym rajdzie dla Ani. Mieliśmy też specjalne koszulki – mówi Adrian Mikos. – To jest świetna impreza, uczestniczyłem w niej pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni. W środku lasu zagrała dla nas orkiestra, bardzo mnie to zaskoczyło pozytywnie i byłem bardzo zdziwiony, że ludzie wyszli z lasu i zaczęli grać. Ja kocham muzykę i dla mnie jest to bardzo ważne. Ale ogólnie cała organizacja tego rajdu od początku do końca była bardzo profesjonalna, nawet przy tym koronawirusie, gdzie jest to bardzo trudne. Sam to wiem, bo organizuję imprezy i chcę robić je zgodnie z przepisami i wiem, że to jest bardzo trudne. Trzeba dużą odpowiedzialność na siebie wziąć. Ja odebrałem ten rajd i zwycięstwo bardzo miło, ale mój 7-letni siostrzeniec jeszcze bardziej, bo on jechał ze mną na bagażniku i końcówka już była taka, że faktycznie się ścigaliśmy z 12-letnim chłopcem, z tego miejsca bardzo go pozdrawiam, był na drugim miejscu. Walczyliśmy ostro, ja miałem spory balast, ale udało nam się.
Uczestnicy przejechali ponad 20 km. Rajd zakończył się nad zbiornikiem w Jaworku, gdzie na uczestników czekał gorący poczęstunek.