Spotkanie wiejskie dotyczące budowy w Przedmościu kompostowni organicznej i wywożenia niewiadomego pochodzenia znaczącej ilości komunalnych osadów ściekowych na tereny działek w obrębie wsi odbyło się w ubiegłym tygodniu. Zainteresowanie było duże, bo sala miejscowej remizy wypełniła się całkowicie na długo przed rozpoczęciem zebrania. Obecni na nim byli także m.in. przedstawiciele sąsiednich sołectw, burmistrz Praszki, radni Rady Miejskiej i reprezentanci inwestora.
Sołtys Przedmościa Donata Pawełczyk w imieniu mieszkańców wsi odczytała pismo, w którym między innymi wyrażono obawy o niekorzystny wpływ inwestycji na walory środowiskowe i bytowe w ich miejscowości.
(…) Kompostownia w tak bliskim sąsiedztwie z zabudową mieszkalną niesie uzasadnione obawy o wyczuwalny fetor, który rozprzestrzenia się na kilka kilometrów. Są to informacje potwierdzone przez mieszkańców innych miejscowości, którym wybudowano już kompostownie. Opary negatywnie oddziałują na zdrowie (…). Nieprzyjemny zapach będzie emitowany nie tylko w czasie przeróbki odpadów, ale także w czasie wywozu i wyładunku, zwłaszcza gęstych osadów z oczyszczalny ścieków, jak to ma miejsce aktualnie, choć są to obecnie znikome ilości. Kolejnym problemem są zakażenia bakteryjne, skażenia wód gruntowych, jak również rzeki Prosna. Rozmnażanie się robactwa, szczurów (…).
Zwrócono również uwagę na aspekt rozwoju miejscowości i gminy. Zanieczyszczone zdaniem mieszkańców powietrze, jakie będzie „wytwarzane” przez tę kompostownię, wpłynie niekorzystnie na atrakcyjność ich wioski jak i sąsiednich, w tym Kowali, Aleksandrowa czy samego miasta Praszka.
Patrząc na oczyszczalnię ścieków, która też znajduje się na terenie Przedmościa, mimo że była wybudowana według nowych technologii, które miały gwarantować poprawę zapachów, niestety nie przyniosły pożądanych efektów – kontynuuje sołtys Pawełczyk. – Przejeżdżający drogą lub ścieżką rowerową obok oczyszczalni mieszkańcy gminy, a w szczególności samego Przedmościa, codziennie do pracy, szkoły czy w innym celu, są narażeni na nieprzyjemny zapach. (…) Kompostownia na naszym terenie będzie miała także ogromny wpływ na zniszczenie drogi powiatowej (…).
„Mówiąc” o drodze powiatowej, zwrócono w piśmie także uwagę na fakt niszczenia dróg gruntowych, którymi już teraz poruszają się samochody i pojazdy budowlane, a które w przyszłości mają być także drogami, którymi na teren zakładu dowożone będą osady przeznaczone do przeróbki.
W dalszej części pisma pojawiły się zastrzeżenia co do fekaliów wywożonych na teren działek znajdujących się w niewielkiej odległości od budowanej kompostowni. Na dowód, przy pomocy rzutnika, pokazano zdjęcia ukazujące proceder. Wyrażono obawę, że na teren Przedmościa będą przywożone osady ściekowe i fekalia nie tylko z lokalnej oczyszczalni, ale także innych zakładów tego typu z całego kraju.
Nie możemy się zgodzić, by na terenie Przedmościa powstała inwestycja, zmierzająca do spowodowania zagrożenia ekologicznego – czytała sołtys. – W przeszłości osady z naszej oczyszczalni posiadały jedne z wyższych wskazań metali ciężkich, które przenikały do naszych gruntów. Od kilkunastu lat przywożone są osady ściekowe, które w nienależyty sposób są magazynowane i przetwarzane. Są to fakty poparte kontrolą Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Oleśnie. Z wyników kontroli wynika też, że osady te są magazynowane niezgodnie z dyspozycją prezesa oczyszczalni.
Zgodnie z dokumentacją osady powinny być utylizowane na innej działce, niż ta na którą są wywożone. Jak zaznaczyła sołtys wszelkie dokumenty dotyczące tego procederu zostały przesłane do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Swoje stanowisko przedstawił także pochodzący z Przedmościa radny Rady Miejskiej w Praszce, Sławomir Trawiński. Nawiązał do ostatniej sesji, na której przytoczył przebieg procedowania i wydawania decyzji dotyczącej lokalizacji inwestycji i zgody na nią. Zdaniem radnego Trawińskiego, podpierając się dokumentacją, nie wszystkie decyzje zostały wydane w sposób prawidłowy, co miało uzasadnienie w odwołaniu złożonym w Samorządowym Kolegium Odwoławczym i uchyleniu przez organ decyzji burmistrza. Z interpretacją treści dokumentów podczas sesji nie zgodził się burmistrz Jarosław Tkaczyński, zarzucając radnemu Trawińskiemu, iż ten nie czyta dokumentów ze zrozumieniem.
Obrażono mnie, mówiąc, iż jestem niedouczony – powiedział na spotkaniu radny.
Do stanowiska radnego oraz obaw mieszkańców zawartych w odczytanym piśmie odniósł się burmistrz, Jarosław Tkaczyński.
(…) Ja widzę jaki jest stosunek Państwa do mojej decyzji i całej inwestycji (…), bo rozumiem jakie były w przeszłości zajścia, że to śmierdziało. W związku z tym, by rozwiać te wątpliwości związane co do decyzji, powtarzam, że jeśli zechcecie zaskarżać te decyzje, to nie będziecie skarżyć burmistrza, tylko SKO (…). Ale, żeby nie było, że burmistrz nie chce wam czegoś pokazać, proszę bardzo, powołajmy komisję rewizyjną i wspólną komisję z ochrony środowiska, poprosimy Radę Sołecką czy przedstawicieli, weźmiemy panią radcę i przedstawimy cały proces wydawania decyzji. Od początku, jak był złożony wniosek, jakie były dokonywane czynności i jakie były odwołania. Wszystko pokażemy, jak to wyglądało. Żeby wydać tę decyzję lokalizacji celu publicznego, trzeba było zrobić decyzję środowiskową, którą też robiliśmy. Żeby wydać decyzję środowiskową, trzeba mieć opinię Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Opolu oraz sanepidu. O te decyzje wystąpiliśmy. RDOŚ nakazał inwestorowi wykonanie raportu oddziaływania na środowisko. Inwestor ten raport wykonał, on był przedstawiony, były konsultacje. Jest protokół nawet z konsultacji w Przedmościu, gdzie jeszcze sołtysem był Pan Zawada, i na tych konsultacjach, z tego co w tym protokole wyczytałem, chodziło o to, by nie śmierdziało, żeby były boksy betonowe zrobione i tak dalej. Żeby ta inwestycja miała „ręce i nogi”. (…) Chcę wam pokazać jak to było, bo tu nie ma nic do ukrycia. (…) Wszystkie rzeczy zostały dopełnione. Ja się tej inwestycji nie boję, bo takich kompostowni w Polsce jest parę tysięcy. Nie wątpię, że wśród tych paru tysięcy trafiają się takie, które są w drodze przestępstwa jakoś robione, że tak działają, że śmierdzą i zatruwają. Pewnie tak jest, bo czasami w prasie o tym piszą czy pokazują w telewizji, że ktoś przywozi jakieś rzeczy, które nie powinny być przywożone. Na tej kompostowni, która ma być zlokalizowana tutaj, według dokumentów, które my procedowaliśmy i my wydawaliśmy, jeżeli będą przywożone takie osady i o takich parametrach na jakie mają wydane pozwolenie, to uważam, że nie powinno śmierdzieć. (…) A wracając do naszej oczyszczalni ścieków. W oczyszczalni ścieków jedyne co na dzisiaj śmierdzi, to jest ten moment kiedy wypuszczane są ścieki z szamb przywożone beczkowozem. Zgniłe ścieki z szamb, one śmierdzą. Sam proces oczyszczania ścieków i te osady, które powstają, śmierdzieć po prostu nie mogą. Jeżeli jest taka potrzeba, zapraszam reprezentację Rady Sołeckiej, (…) wejdziemy do środka, zobaczycie cały proces technologiczny, wejdziecie do tych komór, gdzie są te osady prasowane i potem są wywożone. Zobaczycie czy cokolwiek tam śmierdzi. (…)
Burmistrz dodał, iż w ubiegłym roku dokonano w oczyszczalni inwestycji za około milion złotych, polegającą na dodatkowym napowietrzaniu ścieków, w celu poprawienia parametrów powstających osadów. Parametry te są sprawdzane cztery razy w roku i obecnie zawartość metali ciężkich, których najbardziej obawiają się mieszkańcy są, według zapewnień burmistrza, śladowe i wynoszą setne części dopuszczalnych norm.
Obawy mieszkańców starali się także rozwiać przedstawiciele inwestora firmy Synergia Południe z siedzibą w Katowicach. Zwrócili uwagę na fakt, iż po zakupie działki (pierwotnie o decyzję na lokalizację inwestycji występował poprzedni właściciel działki – dop. red.) podczas przepisywania uzyskanych zgód i decyzji na nowego właściciela gruntu, prowadzone są niejako „z urzędu” ponowne kontrole wszystkich dokumentów i wydanych decyzji, które w przypadku tej konkretnej inwestycji nie wykazały uchybień. Również firma we własnym zakresie zbadała legalność wszystkich pozwoleń i nie znaleziono żadnych nieprawidłowości.
(…) Zainteresowaliśmy się tą inwestycją, bo poprzedni właściciel wyraził chęć odsprzedania nieruchomości wraz ze wszystkimi pozwoleniami. (…) – mówi Krzysztof Sznilik, członek zarządu spółki, dyrektor ds. rozwoju firmy. – Nasza firma zajmuje się odpadami od ponad dwudziestu pięciu lat (sama spółka Synergia Południe działająca w obecnym kształcie powstała przed dwoma laty, działa natomiast w ramach grupy firm należących do jednego właściciela, który działalność w omawianym zakresie prowadzi od 25 lat – dop. red. na podstawie przytoczonych na spotkaniu informacji)(…). Na rynku lokalnym w Polsce, ale nie tylko, jest takie zapotrzebowanie, by nie stosować odpadów ściekowych, tak jak Państwo tutaj rozmawiacie, że one są zagospodarowywane na różnych działkach, tylko żeby je przetwarzać i dopiero po takim przetworzeniu, bezpiecznie stosować je, ale już nie jako odpad, tylko jako produkt, czyli jako kompost, próchniczą ziemię. Z tego co Pani na początku czytała rozumiem, że są obawy co do skali działalności i wielkości inwestycji. Zgodnie z decyzją środowiskową, poza którą nie można wyjść, (…) wydajność tej instalacji to jest tylko dziewięć tysięcy ton na rok. Są to dwie płyty kompostowe (…) każda dwa tysiące metrów kwadratowych, dwadzieścia metrów szerokości, sto metrów długości. Ponieważ teren jest ze spadkami, to przy każdej płycie są zlokalizowane zbiorniki, które mają przechwycić ewentualne ścieki, które ewentualnie zostaną tam wytworzone w związku z opadami atmosferycznymi. Trzeba też sobie powiedzieć co to znaczy przetwarzanie tych dziewięciu tysięcy ton rocznie. (…) Trzeba tam stworzyć odpowiednie warunki dla procesu technologicznego. Osad zawiera w sobie dużo azotu, a do właściwego procesu potrzeba dużej ilości węgla, azotu, napowietrzania i utrzymania odpowiedniej temperatury. (…) Oznacza to (…), że z całej wydajności około trzydziestu procent może stanowić osad, który jest dostawcą azotu, kolejne trzydzieści, czterdzieści procent musi zawierać węgiel, czyli może to być słoma lub jakieś inne odpady roślinne, a pozostała ilość to materiał, który zapewni odpowiednie napowietrzanie materiału w pryzmie kompostowej, czyli rozdrobnione materiały strukturalne, pochodzące głównie z jakichś konarów, gałęzi i tak dalej.
Oznacza to, że w ciągu roku na kompostownię trafi nie więcej niż około 2700 ton osadów z oczyszczalni. Zdaniem inwestorów ta ilość osadów oznaczałaby nie więcej niż dwa, trzy transporty tygodniowo. Z tymi wyliczeniami nie zgadzają się mieszkańcy, którzy argumentują swoje stanowisko ograniczeniami, jakie nałożone są na dopuszczalny tonaż pojazdów poruszających się drogą powiatową i drogami gruntowymi.
Inwestor zapewnił, że nie będzie nadmiernej uciążliwości transportowej, a drogi gruntowe zostaną przed oddaniem inwestycji do użycia wzmocnione odpowiednim kruszywem. Zapewniono także, że sam proces przetwarzania osadów ściekowych i odpadów organicznych nie będzie uciążliwy ani dla mieszkańców, ani dla środowiska.
Chciałem Państwa zapewnić, że wszystkie procesy prowadzone są pod pełną kontrolą. Od tego roku ustawodawca wprowadził elektroniczną bazę danych odpadowych, tzw. BDO, czyli pełną ewidencję odpadów (…). Z Państwa punktu widzenia, jako społeczności lokalnej, jest to gwarancja bezpieczeństwa i wiadomo dokładnie skąd są przewożone osady, skąd one pochodzą – dodaje Krzysztof Sznilik. – W pierwszej kolejności uwzględnimy oczywiście potrzeby Państwa gminy, czyli jeżeli te osady będą odpowiednie, bo będziemy wszystkie osady badać przed przyjęciem, to je tutaj przyjmiemy z racji prostej – jest najbliżej. Dopiero później uzupełnimy ilości do potrzeb naszej instalacji.
Zapewnił także, że obiekt będzie pod stałym monitoringiem wizyjnym, co wynika z obecnie obowiązujących przepisów, a na życzenie władz gminy czy społeczności lokalnej firma może udostępnić stały podgląd na obraz z kamer, dzięki czemu możliwe byłoby kontrolowanie czy na instalację nie trafiają nieodpowiednie transporty. Była mowa także o instalacji odpowiednich czujników jakości powietrza, które stale kontrolowałyby ilość uwalnianych z instalacji gazów w postaci amoniaku i siarkowodoru oraz pyłów. Również w przypadku tych czujników inwestor deklaruje możliwość udostępniania online podglądu na wyniki pomiarów.
Jest to prosta instalacja, która nie wymaga jakichś skomplikowanych zabiegów, natomiast wymaga staranności i systematyczności w prowadzeniu tego procesu – zapewnia Sznilik. – Również odpowiedni dobór osadów (…) skutkuje tym, że nie jest generowany odór (…).
Przedstawiciele inwestora zaprosili mieszkańców na miejsce budowy. Wyrazili także chęć zorganizowania wizyty delegacji, składającej się z zainteresowanych osób, na jedną z działających już instalacji w Pile (dużo większej niż ta, która powstaje w Przedmościu – dop. red.), by osobiście przekonać się, czy tego typu proces, który ma być stosowany w gminie Praszka, jest szkodliwy i czy wiążą się z tym jakiekolwiek uciążliwości zapachowe czy środowiskowe.
Według zapewnień inwestora produkcja kompostu ma się odbywać w trybie ciągłym, a jedyną uciążliwością, oprócz kilku transportów materiałów w tygodniu, może być dwu lub trzygodzinny odgłos pracy silnika spalinowego napędzającego specjalną maszynę przewracającą raz na dwa lub trzy tygodnie przetwarzany materiał z jednej pryzmy na drugą i ulatniająca się z pryzm do powietrza para wodna, będąca efektem ubocznym zachodzących procesów. Sam proces ma przypominać to, co dzieje się w przydomowych kompostowniach ogrodowych. Tyle, że w większej skali.
W dyskusji jaka wywiązała się po oficjalnych wystąpieniach, przedstawiciele kilkukrotnie zapewnili, że na kompostownię trafiać będą jedynie osady z oczyszczalni i odpady roślinne niezbędne do prawidłowego prowadzenia procesu przetwarzania osadów w pełnowartościowy kompost. Nie ma mowy o wywożeniu odpadów zwierzęcych w postaci kości czy skór lub jakichś odpadów poubojowych oraz innych odpadów, które nie są przewidziane w decyzjach środowiskowych określonych dokładnie dla tej inwestycji.
Sami mieszkańcy dość żywiołowo reagowali na uwagi czy wyjaśnienia ze strony przedstawicieli inwestora. Na słowa mieszkańców, którzy wprost mówili, że nie interesują ich zapewnienia, że wszystko będzie dobrze i że po prostu nie chcą kompostowni, rozlegały się brawa. Padła także propozycja by obecni na spotkaniu reprezentanci Synergia Południe na piśmie oświadczyli, że „nie będzie śmierdzieć”. Takiej deklaracji (z oczywistej racji, choćby braku pełnomocnictw – dop. red.) przedstawiciele inwestora nie mogli złożyć.
Nie może śmierdzieć, bo jeżeli by śmierdziało, to jest proces źle prowadzony i wówczas jest podstawa do zamknięcia kompostowni (…). Jeżeli kompostownia będzie prowadzona źle, czyli będzie uciążliwość odorowa, to nie będzie to nasze widzimisię, czy zamkniemy, czy nie zamkniemy, bo to kontrola wstrzyma funkcjonowanie instalacji. Dlatego odpowiadam, jak będzie śmierdziało, nie będzie eksploatacji – mówił Robert Rustyniak, dyrektor ds. projektu w firmie Synergia Południe.
Podczas dyskusji poruszano także temat osadów wywożonych na działki w obrębie Przedmość. Z tymi nic wspólnego nie ma inwestor, co kilkukrotnie potwierdzili sami przedstawiciele Synergia Południe i radny Trawiński. Na pytanie skierowane do burmistrza Tkaczyńskiego, dlaczego mimo odpowiednich deklaracji osady z praszkowskiej oczyszczalni trafiły na inną działkę, nie padła jednoznaczna odpowiedź.
Jeżeli zostało złamane prawo, to będą konsekwencje. (…) Z chwilą gdy powstanie ta kompostownia, mam nadzieję, że będą tam trafiać te osady – mówił burmistrz. – Dopóki jej nie będzie, to będą trafiały tam, gdzie do tej pory. Ale to też jest zgodne z prawem. Tam gdzie nie będzie zgodności z prawem, macie prawo pisać, protestować i mam nadzieję, że będzie to wyjaśniane. Rozumiem, że ta ostatnia sprawa (…) już nabrała biegu administracyjnego i będzie wyjaśnione, czy te osady znalazły się na działce, na której mogły się znaleźć, czy tej, na której nie mogły się znaleźć. Przez piętnaście lat tak jest to wywożone i ja też bym chciał już skończyć z tym wywożeniem na pole (…).
Burmistrz zapewnił, że po uruchomieniu kompostowni będzie monitorowana prawidłowość prowadzonej działalności i jej zgodność z wydanymi decyzjami i pozwoleniami. Jeśli będą jakiekolwiek zastrzeżenia, będzie pierwszym, który będzie protestował i starał się o usunięcie firmy z terenu gminy.
Spółka Synergia Południe chciałaby rozpocząć produkcję kompostu jeszcze w tym roku.
Fot. materiały archiwalne mieszkańców Sołectwa Przedmość / Radio Ziemi Wieluńskiej