Po czterech latach sukcesów na rynku muzycznym z utworami takimi jak „Piątek”, „Gotowi na wszystko” czy „Ostatni most”, Lanberry otwiera nowy rozdział w swojej karierze. „Zew” – bo tak nazywa się premierowy singiel artystki – to zdecydowanie najbardziej bezkompromisowy utwór z całej jej dotychczasowej dyskografii.
Zauważyłam, że czegoś mi brakuje zarówno w twórczości, jak i ogólnie w życiu. Dotarłam do punktu bez odwrotu, czułam, że coś mnie uwiera, a bardzo chcę pokazać światu w pełni, kim jestem. Zaczęłam bardzo intensywnie pracować nad sobą i odkryłam rzeczy, których o sobie nie wiedziałam: swoją kobiecość, wewnętrzny instynkt. Dzikość i stanowczość. Swój zew. To wołanie do powrotu do korzeni – zadbania o siebie i swoje granice – mówi Lanberry i dodaje: Czym dla mnie jest zew? To podążanie swoją drogą, posiadanie wewnętrznego kompasu, brak zgody na przekraczanie granic.
Do singla powstał klip, w której artystka nawiązuje do nowej jakości, którą obejmuje nie tylko jako wokalistka, ale także jako kobieta. W drapieżnym teledysku nie zabrakło nawiązań do symboliki ezoterycznej, a Lanberry prezentuje się w całkowicie nowej, odważnej odsłonie. A wszystko to zamknięte w jak zawsze genialnej, wpadającej w ucho aranżacji.
Komentarze